A wszystko dlatego, że Nasza telewizja nie ma niczego sensownego do zaproponowania!
Wyjaśniam – irytuje mnie bardzo, że zarówno nasza publiczna jak i komercyjna telewizja stawia na dziwne programy, które mają więcej wspólnego z ogłupianiem społeczeństwa niż z dostarczeniem mu przyzwoitej rozrywki, ciekawego dokumentu, mądrych programów publicystycznych czy informacyjnych. Nie zainwestowaliśmy z mężem w żadną telewizję ani kablową, ani cyfrową, i odbieramy raptem kilka najbardziej dostępnych programów i może to był nasz błąd, bo włączając czasami wieczorem telewizor tęsknię np. za Animal Planet – tam przynajmniej nie czuję że Ktoś, kto pewnie jakimś dyrektorem programowym się zwie zwyczajnie robi ze mnie idiotę Dlatego coraz więcej wyszywam – wieczorami zamieniam telewizor na mulinę i włóczkę i tak np. wczoraj zabrałam się za kolejny wzór. Dziś jednak pokaże to co zrobiłam chyba w zeszłym tygodniu.
Jestem początkującą „hafciarką” – jakiś rok temu kupiłam sobie igły i od tamtej pory coś tam sobie krzyżykuję. Mój największy błąd polegał na tym, że pierwszą rzeczą od jakiej zaczęłam był dużych rozmiarów, i mocno kolorowy obraz Klimta – męczyłam go prawie rok – trochę powyszywałam i odkładałam na kilka tygodni i znowu do niego wracałam. Wymęczyłam go wreszcie, ale teraz sięgam częściej po rzeczy mało skomplikowane, które mogę wyszyć jednym kolorem nici. Wzór jaki wykorzystałam przy haftowania tych oto rzeczy nie jest oczywiście mojego autorstwa, wykorzystałam gotowy z jakiejś gazety. W zasadzie to lubię szperać w necie w poszukiwaniu fajnych motywów, jak tylko coś mi wpadnie w oko to chomikuję sobie na dyskach. W ten sposób nazbierała mi się spora kolekcja, aż trudno mi się na coś zdecydować.
Motyw manekina wydał mi się idealny do włożenia w ramkę. Muszę gdzieś wyszperać jakąś odpowiednią. Jak obrazek będzie gotowy nie omieszkam go tutaj zaprezentować w całej okazałości.
Do kompletu wyszyłam też nożyczki, zastanawiam się jeszcze do czego mi one posłużą, może macie jakieś pomysły? Pozdrawiam Wszystkich serdecznie
Ps. W czasach jak wyszywałam mało (kilka miesięcy temu) mulina w „moim” sklepiku kosztowała 1,00zł za sztukę, a teraz gdy rozwijam skrzydła cena skoczyła do 1,20zł. Kolejny dowód na istnienie infalcji!?