Karteczka

Karteczka

Dziś wpadam tylko na chwilkę.Wklejam kilka fotek mojej ostatniej karteczki i znikam świętować niedzielę :)

 

Bazę i kwiatka miałam przygotowane już wcześniej. Dziś olśniło mnie tylko jak można je razem skomponować, kilka minut i kartka była gotowa. Kartka jest mała więc już wiem, że posłuży mi jako bilecik do prezentu :)

 

Takie własnoręcznie robione kwiatki nie raz jeszcze pojawią się w moich pracach. Eksperymentuję z różnymi tkaninami, fakturami i kolorami, ale uważam że takie właśnie zestawienie kolorów jest całkiem niezłe. Pomysł na kwiatki nie jest mój, dawno temu znalazłam kursik w necie, ale nie potrafię tam teraz trafić :( Poniżej jeszcze kilka fotek kwiatków saute :)

 

 

Zgodnie z obietnicą – znikam :) Miłego popołudnia i wieczoru Wszystkim życzę :)

Kolejna odsłona.

Kolejna odsłona.

A wszystko dlatego, że Nasza telewizja nie ma niczego sensownego do zaproponowania!

Wyjaśniam – irytuje mnie bardzo, że zarówno nasza publiczna jak i komercyjna telewizja stawia na dziwne programy, które mają więcej wspólnego z ogłupianiem społeczeństwa niż z dostarczeniem mu przyzwoitej rozrywki, ciekawego dokumentu, mądrych programów publicystycznych czy informacyjnych. Nie zainwestowaliśmy z mężem w żadną telewizję ani kablową, ani cyfrową, i odbieramy raptem kilka najbardziej dostępnych programów i może to był nasz błąd, bo włączając czasami wieczorem telewizor tęsknię np. za Animal Planet – tam przynajmniej nie czuję że Ktoś, kto pewnie jakimś dyrektorem programowym się zwie zwyczajnie robi ze mnie idiotę :( Dlatego coraz więcej wyszywam – wieczorami zamieniam telewizor na mulinę i włóczkę i tak np. wczoraj zabrałam się za kolejny wzór. Dziś jednak pokaże to co zrobiłam chyba w zeszłym tygodniu.

Jestem początkującą „hafciarką” – jakiś rok temu kupiłam sobie igły i od tamtej pory coś tam sobie krzyżykuję. Mój największy błąd polegał na tym, że pierwszą rzeczą od jakiej zaczęłam był dużych rozmiarów, i mocno kolorowy obraz Klimta – męczyłam go prawie rok – trochę powyszywałam i odkładałam na kilka tygodni i znowu do niego wracałam. Wymęczyłam go wreszcie, ale teraz sięgam częściej po rzeczy mało skomplikowane, które mogę wyszyć jednym kolorem nici. Wzór jaki wykorzystałam przy haftowania tych oto rzeczy nie jest oczywiście mojego autorstwa, wykorzystałam gotowy z jakiejś gazety. W zasadzie to lubię szperać w necie w poszukiwaniu fajnych motywów, jak tylko coś mi wpadnie w oko to chomikuję sobie na dyskach. W ten sposób nazbierała mi się spora kolekcja, aż trudno mi się na coś zdecydować.

 

Motyw manekina wydał mi się idealny do włożenia w ramkę. Muszę gdzieś wyszperać jakąś odpowiednią. Jak obrazek będzie gotowy nie omieszkam go tutaj zaprezentować w całej okazałości.

 

Do kompletu wyszyłam też nożyczki, zastanawiam się jeszcze do czego mi one posłużą, może macie jakieś pomysły? Pozdrawiam Wszystkich serdecznie :)

Ps. W czasach jak wyszywałam mało (kilka miesięcy temu) mulina w „moim” sklepiku kosztowała 1,00zł za sztukę, a teraz gdy rozwijam skrzydła cena skoczyła do 1,20zł. Kolejny dowód na istnienie infalcji!? ;)

Moje cardmaking’owe początki

Moje cardmaking’owe początki

Jakże trudno znaleźć czas na napisanie czegokolwiek na blogu! Tak duże są moje zbiory do „opublikowania”, ale mało czasu na to żeby usiąść coś naskrobać, przygotować zdjęcia i wszystko skleić w jakąś słuszną całość. A w dodatku za oknem coraz chłodniej, coraz ciemniej i do pierwszego śniegu będzie tylko gorzej. Już sobie pomarudziłam a teraz Wam pokażę moje początki z cardmakingiem :)

Moje kartki powstają ze wszystkiego czym dysponuje, nie dorobiłam się jeszcze żadnych ozdobnych dziurkaczy, nie mam żadnych super „preparatów” (klej się nie liczy :P ), masek i tym podobnych. Do tej pory udało mi się upolować na e-bay zestaw do embossingu na gorąco i małą maszynkę do wycinania sizzix (tylko z wykrojnikami trochę krucho) – używam tego namiętnie i cieszę jak małe dziecko że zapłaciłam tak mało. Do zabawy w robienie kartek namiętnie używam swojej maszyny do szycia, resztek tapet, tasiemek z pasmanterii, czasami drucika, elementów sztucznych kwiatów, kartonów, mam trochę stempli więc chętnie też po nie sięgam i oczywiście wyobraźni :) Oto moje kartkowe początki :)

 

Najpierw był pomysł, a potem szukanie pasujących do siebie elementów. Kawałek tapety, kawałki książek, własnoręcznie wykonany kwiatek, listki z sztucznej róży i gotowe :)

 

Tu znowu patchworkowy motyw – jak do tej pory najbardziej przypadł mi do gustu. Ostatnio wygrzebałam czcionkę, której tu użyłam, i jest fenomenalna! Idealnie się nadaje do kartek ale również jest niezastąpiona w albumach, zwłaszcza szkolnych.

 

Pozdrawiam Wszystkich i miłego świętowania życzę :) , wszak dziś dzień odpoczynku!

Zawieszka :)

Zawieszka :)

Uwielbiam robić zawieszki, co prawda z reguły tworząc je bawię się przede wszystkim decoupagem i dodaje trochę scrapkowych drobiazgów, ale ostatnio postanowiłam, że spróbuje zrobić taką, która byłaby bardziej scrapbookowa niż decoupagowa. Wczoraj pracowałam nad blogiem, i szperałam na różnych innych blogach poświęconych tym co lubię najbardziej :) i trafiłam na coś co „wyzwaniem” się zwie. Poczytałam zasady i spodobała mi się ta idea :) i tak miałam motywację żeby swój zamiar wcielić w życie.

Nie mam zbyt dużo scrapbookowych materiałów, dlatego zawieszka powstała z tego co miałam pod ręką. Podstawą jest oczywiście zdecoupagowany kafelek, na którym umieściłam wymagany w wyzwaniu motyw zegarków (użyłam embossingu na gorąco). Na koniec dodałam motto, które wydaje mi się pasuje tu idealnie i trochę szpargałów z moich chomiczych zbiorów :) , Co Wam powiem, to Wam powiem, ale ze zdjęć jestem zadowolona. Laik ze mnie zupełny, a myślę że nie najgorzej wyszły :)

Ps. Zawieszka bierze udział w Wyzwaniu ogłoszonym przez Hopm Art.

… i teraz mogę „ustawiać się w kolejkę” :)

… i teraz mogę „ustawiać się w kolejkę” :)

Wydawałoby się że prosta rzecz…

Wpadłam przypadkiem na bloga „Art Is” i okazało się że mam więcej szczęścia niż myślałam, bo oto można się zapisywać na „rozdalnictwo”. Fajnie, pomyślałam i szybciutko napisałam zgrabny komentarz pod postem. I dopiero zaczęły się schody!!! Jak tylko zechciałam wstawić linka do Candy na swoim blogu, to już nic nie było takie proste :( Coś klikałam, gdzieś szukałam, kopiowałam, wklejałam i ciągle coś było nie tak. Mąż popatrzył, pokręcił z politowaniem głową, pomruczał pod nosem i w końcu pokazał paluszkiem jak to fachowo zrobić.
Jakże dobrze mieć mądrego MĘŻA SWEGO :)

Polecam Świętowanie razem z „Art Is”. A poniżej link o którym była ta historia: http://izabellw.blogspot.com/

Próbka moich „wypocin”

Próbka moich „wypocin”

Jak do tej pory wszystko co zrobiłam lądowało na moich półkach, wisiało na moich ścianach, chowałam do swoich szuflad… i pomyślałam sobie w końcu, że może pora na to, aby te moje wypociny „poszły” w świat. Mam nie małego pietra, bo nie wiem jak moje wypociny będą odbierane przez oglądających. Nie ukończyłam plastycznej szkoły, nie mam żadnego super talentu, a wszystko co tu Wam pokażę, jakkolwiek by na to nie patrzeć, wyszło spod moich paluszków – sami oceńcie, na ile to się nadaje do czegokolwiek (tylko nie bądźcie w tej ocenie zanadto surowi ;)

Liczę na Wasze opinie, podpowiedzi i kreatywne rady. Dziś kilka fotek ostatnio zdecoupagowanego pudełka w komplecie z zawieszką, obrazkiem (wykonanym na ceramicznym kafelku).

No to WIO!

No to WIO!

Już od jakiegoś (dłuższego zresztą) czasu miałam zamiar sprawić sobie coś takiego jak „blog”, chociaż w moim zamyśle do końca tego czegoś blogiem nazwać nie można. Ja – miałam zamiar i po kobiecemu o tym dziamoliłam, myślałam, w głowie kombinowałam, za to Mąż po męsku przejął inicjatywę (do końca nie wiem czy miał już dosyć mojego gadania, czy to czym chcę się tu „chwalić”, a co zalega w każdym zakątku małego mieszkania zaczęło mu już przeszkadzać) i poprowadził za rączkę w tych wszystkich skórkach, backgroundach, administratorach i innych serwerach. I oto JESTEM :) – zobaczymy na jak długo starczy mi zapału. Sama sobie więc życzę powodzenia i do przodu!